fbpx

Kiedyś moja koleżanka opowiedziała mi, że wynajęła mieszkanie, z którego miała blisko do pracy. Gdy je oglądała, wszystko było wspaniałe, ale z czasem okazało się, że ma bardzo głośnych i niereformowalnych sąsiadów nad sobą. Przeszkadzało jej to w normalnym funkcjonowaniu, podjęła więc próby rozmów i z nimi, z dozorcą, a nawet dzielnicowym.

Któregoś dnia miała plan, aby przygotować romantyczną kolację, ze świeczkami i muzyką, jednak sąsiedzi tak ją denerwowali, że postanowiła zjeść mrożoną pizzę i oglądać telewizję. Zapytałam ją wtedy:

  • OK, masz rację, sytuacja jest rzeczywiście trudna. Ale kogo ukarałaś rezygnując z romantycznej kolacji? Sąsiadów, czy Ciebie i Twojego ukochanego?

Gdy tylko Gabrieli wygasła umowa, przeniosła się do innego mieszkania. Zrobiła wcześniej dobre rozeznanie odnośnie sąsiadów. Było w nim cicho, jak makiem zasiał! Okazało się jednak, że w tym mieszkaniu po kolei zaczęły psuć się różne sprzęty – najpierw lodówka, potem pralka, a na końcu zmywarka. Oczywiście właściciel nie był szczęśliwy, że musi jej kupić nowe i że ma tyle wydatków. Maksymalnie odwlekał ten czas, nie odbierając telefonu oraz insynuując choroby. 

Pomyślałam sobie wtedy, że to nie jest tak, że dokonując zmian pozbędziemy się wszystkich problemów tylko zamieniamy je na inne. Ważne jest, aby były mniej obciążające niż poprzednie i aby móc sobie na bieżąco z każdym radzić. Gabriela miała teraz idealną ciszę i przez jakiś czas musiała myć naczynia ręcznie. Czy to nie było mimo wszystko lepsze?

Wiele razy w moim życiu spotykałam ludzi, którzy bardzo dużo mówili, a niewiele robili. Przyjrzałam się efektom ich pracy. Co się okazało? Były mizerne.

Z resztą, nie dziwi mnie to w ogóle – gdybym ja tyle swojej energii życiowej przeznaczała na obwinianie wszystkich dookoła i szukanie problemów, nie miałabym już czasu na zarabianie pieniędzy i na moją rodzinę.

Im głośniej ktoś krzyczy, tym mniej mu zostaje czasu i energii na szukanie rozwiązań. Hałas obwiniania i szukania wymówek, zagłusza zdrowy rozsądek i skupianie się na tym, co jest możliwe do zrobienia. A jest naprawdę bardzo dużo, tylko trzeba to chcieć dostrzec.

Podziwiam mózg ludzki i jego kreatywność. Podziwiam to, jak wiele można zrobić po prostu skupiając się i realizując swoją listę to-do krok po kroku. Podziwiam również to, jak wiele można nauczyć się od ludzi, którzy już zaszli i osiągnęli to, co ja chcę. 

Życie to nie koncert życzeń

Jednocześnie przeraża mnie, jak łatwo można wpaść w pułapkę bycia malkontentem i zrzucania winy na innych. Owszem, WARUNKI NIGDY NIE SĄ IDEALNE, ale szczerze – nie doczekamy się tego! W jednym mieszkaniu nieznośni sąsiedzi, w innym psujące się sprzęty. Takie jest życie!

Życie to nie koncert życzeń i nie daje nam zdrowia, pieniędzy na tacy, wygranych na loterii co trzeci miesiąc. Daje nam natomiast lekcje i NAUCZYCIELI, którzy mogą nami pokierować zarówno na żywo – podczas rozmów i instrukcji, podczas szkoleń online i webinarów oraz w swoich książkach.

JEDYNA rzecz, którą musimy zrobić to skierować swoją uwagę na ich lekcje, na ich ciche często słowa, a następnie wdrażać to, czego uczą. Tak, wiem, trudno jest pracować w hałasie malkontentów oraz kakofonii swoich wymówek, ale warto każdego dnia podejmować takie próby. Dla siebie. Dla swojej przyszłości. Dla swoich celów.

Nie znam człowieka, który powiedział:

“Narzekałem, słuchałem tych, którym ciągle coś nie odpowiada, obwiniałem cały świat, ale mimo tego osiągnąłem swoje cele.”

NIE.

Raczej: “Robiłem swoje pomimo tego, jak wiele osób mówiło, że to jest głupie.

Robiłem to, co do mnie należy, pomimo tego, że musiałem się tak wielu nowych rzeczy uczyć.

Słuchałam swojego wewnętrznego głosu, swojego serca, swojej duszy i starannie dobierałam nauczycieli.”

Możesz śmiało powiedzieć “pierdole, nie robię. To jest słabe, to jest nieodpowiednie, to mi się nie podoba”. Tylko za 6 miesięcy nie chcę Cię widzieć z zasępioną i zazdrosną miną, obserwującego sukces Twoich kolegów i koleżanek, którzy te wszystkie przeszkody albo zignorowali, albo pokonali. 

Skontaktuj się z nami!