fbpx

Jak pewnie wielu z Was wie, jestem człowiekiem działania. Działam motywowana lepszym życiem, działam motywowana dobrem swojej rodziny i swoim. Wymagało to ode mnie swego czasu pewnych przemyśleń. Na przykład takich, że:

  • Tkwienie w historii, która mi nie służy jest krzywdzące zarówno dla mnie jak i dla mojego otoczenia.

Wyobraź sobie Alicję, która z lojalności do swoich partnerów biznesowych, każdego dnia robi coś, co ją wycieńcza, choć nie daje tego po sobie poznać. Zgadza się na rzeczy, które może nie są przekraczaniem granic przyzwoitości i moralności, ale zabierają jej czas, energię i… zdrowie. Nie sprawiają jej już od wielu lat radości.

Po powrocie do domu opowiada swojemu mężowi, jak jest jej źle. Przyjaciółka przestała jej słuchać – miała dość nieswojego ciężaru emocjonalnego i braku chęci Alicji do jakichkolwiek zmian. Mąż powtarza, że istnieją inne sposoby zarabiania pieniędzy /  pracy i nie traktuje już Alicji poważnie. Jest zmęczony nie tylko swoją, ale też i jej pracą.

Alicja uważa, że choćby ziemia się trzęsła… zostanie. Nie zostawi przecież swoich partnerów biznesowych.

W IMIĘ CZEGO, pytam?

Dlaczego tak jest, szczególnie w przypadku kobiet, że poświęcają się i wkręcają sobie mentalne “programy lojalnościowe”, z których korzyści czerpie wyłącznie jedna strona. Poświęcenie dla rodziny jestem jeszcze ostatecznie w stanie zrozumieć. Ale poświęcenie swojego czasu, zdrowia, radości życia dla… kolegów biznesowych? 

Po pierwsze – nikt tego nie doceni.

Po drugie – osoby nieasertywne, które nie umieją postawić granic, walnąć ręką w stół, nie są szanowane.

Po trzecie – omijają je szanse na lepsze życie.

Bo to nie jest tak, że musimy tkwić w historiach, które NIE SĄ JUŻ NASZE.

Jednorazowy wysiłek włożony w wyjście z tej sytuacji, w znalezienie dla siebie lepszego miejsca, jest wysoki. Ale ma datę ważności. Skończy się. Czy lepiej cierpieć przez 12 miesięcy w roku, przez wiele lat? Czy lepiej włożyć więcej wysiłku na początku (powiedzmy przez 6 miesięcy) po to, aby znaleźć lub stworzyć sobie historię, która jest nasza?

Historię, w której czujemy się ważni.

Historię, do której chcemy wstawać każdego dnia.

Historię, w której się spełniamy.

Dotyczy to związków, miejsca zamieszkania i… pracy.

Odwagi kochani, odwagi kochane! Życie mamy tylko jedno. Zawsze znajdą się ludzie niezadowoleni z naszych decyzji. Nie bójmy się ich rozczarować. Bo to nie oni, a my patrzymy na siebie w lustro, a przed zaśnięciem w sufit, zadając sobie pytanie: “serio, po to tu jestem?”.

Skontaktuj się z nami!